Młyn Gąsiorowo

Nagrody

Ośrodek Szkoleniowo – Integracyjny „Młyn Gąsiorowo” to autentyczna, dawna zagroda młynarska rozbudowana i przystosowana do współczesnych czasów. Nasza specjalność to turystyka szkolna. Zapraszamy dzieci na wycieczki edukacyjne oraz zielone szkoły. Organizujemy także tradycyjne wesela, chrzciny, komunie, spotkania rodzinne, firmowe imprezy integracyjne i szkolenia. W niedziele zapraszamy do Gospody na obiady rodzinne.

Nasza
kuchnia i nagrody

W naszej kuchni nie ma mikrofalówki, ani pieca konwekcyjnego z sondą. Nie są nam potrzebne. Nie znajdziecie też u nas rozmaitych polepszaczy smaku i koloru. Gotujemy proste dania. Poświęcamy dużo czasu na pozyskanie odpowiednich surowców. W większość warzyw i owoców zaopatrujemy się u miejscowych gospodarzy. Mięsko pochodzi z lokalnej ubojni. Dziczyzna z naszych lasów, podobnie jak grzyby, jagody i jałowiec. Majeranek, tymianek i mięta rosną sobie spokojnie w naszym ogródku. Mamy krótkie menu, które zmienia się zgodnie z porami roku. Całkiem niedawno usłyszałem, że jesteśmy w modnym nurcie „slow food”. Ja myślę, że jesteśmy w nurcie kuchni czystej, porządnej, prawdziwej, naturalnej, tradycyjnej – naszej kuchni.
Moja mentorka Pani Hanna Szymanderska powiedziała: „Jacek, chodź do tych starszych pań, pytaj jak i z czego gotowały, zapisuj. Nie będzie łatwo, ale warto spróbować…” Tak ocaliłem od zapomnienia przepisy na gołąbki w żurku, przecieraki, pierogi z kaszą i wiele innych. Za Jej namową wystartowałem w kilku konkursach gastronomicznych. Nasza kuchnia została doceniona dwukrotnie najwyższym w Polsce wyróżnieniem. Perły za najlepszą potrawę regionalną wpadły do nas w 2012 za zupę opieńkową i gołąbki z kaszą gryczaną w żurku oraz w 2014.
Jacek Machnacz
zdjęcie kobiety

Hanna Szymanderska – 1944 – 2014

Pierwsza Kucharka Rzeczypospolitej.

Napisała kilkadziesiąt książek kulinarnych, wydanych w kilku milionach egzemplarzy.
Była chodzącą encyklopedią kuchni polskiej i skarbnicą anegdot, osobą energiczną i
dowcipną. W poszukiwaniu inspirujących przepisów spędziła wiele czasu w bibliotekach,
wertując zapisy pamiętników, starych książek czy dworskich inwentarzy. Nie ceniła
popularnych programów kulinarnych, zamiast tego wolała spotkania z gospodyniami
wiejskimi, które uważała za najlepsze kucharki i strażniczki tradycji. Książki Pani
Szymanderskiej to nie tylko zbiory przepisów, ale przede wszystkim opowieści,
ciekawostki etnograficzne, zapomniane historie związane z tradycją i kulturą jedzenia.